Studnia
Siedlisko, którym się opiekujemy miało już własną studnię. Niestety kilka lat temu podczas poszukiwań złóż gazu, były tutaj potężne wystrzały, od których pękały fundamenty i budynki (w tym nasza stajnia), studnie się załamywały (w tym nasza studnia), a żyły wodne zmieniały bieg lub wysychały. Nie wiem czy chcę się podejmować odkopywania zasypanych pozostałości po dawnej studni i jej czyszczenia, ale biorę to pod uwagę.
Druga studnia, do której podłączona była istniejąca tu wcześniej infrastruktura, jest na działce sąsiada, powyżej, więc woda była pod własnym ciśnieniem. To super rozwiązanie, ale to było ze 30 lat temu. Teraz studnia marnieje, a rura, którą doprowadzona była tu woda przerwała się gdzieś na drodze 200 metrów i wymagałaby wymiany.
Kiedy przyjechaliśmy tutaj w maju 2015 roku przywieźliśmy ze sobą wojskową studnię rurową SR7, którą wykonaliśmy kilka odwiertów próbnych.
Poziomy wód gruntowych potrafią być tutaj wysokie. Już na 5 metrach poniżej powierzchni woda stoi nawet pod koniec suchego lata. Jednak ze względu na dużą zawartość materii pylastej, gliny i iłu już po pierwszej próbie wypompowania wody ręczną pompą zapchaliśmy filtr.
Próby podjęte bez filtra także okazały się bezskuteczne. Studnia SR7 okazała się jednak świetnym narzędziem do sprawdzania poziomu wód gruntowych. Z racji niewielkiej średnicy świdra wykonanie kilkometrowego odwiertu, na spokojnie, zajmuje kilka godzin.
Obecnie dobra sąsiedzka duszyczka pożyczyła nam ręczny świder o większej średnicy.
Teraz wiercimy otwór o średnicy 230mm, aby wpuścić do niego rurę PCV średnicy 160mm z filtrem. Wówczas za pomocą ręcznej lub elektrycznej pompy będziemy mogli wypompowywać wodę na bieżąco. W słoneczne dni, przy nadmiarze prądu z naszej instalacji fotowoltaicznej będziemy mogli pompować wodę do naziemnego zbiornika.
Zbieramy deszczówkę do dwóch 1000 litrowych pojemników IBC i używamy jej do podlewania, zmywania naczyń, w prysznicu solarnym oraz do innych niespożywczych celów. W suche miesiące woda ze zmywaka używana jest jako budowlana, do namaczania gliny, mycia narzędzi itp. Jak widać nawet brak własnego ujęcia wody pitnej nie jest w stanie zniechęcić nas od rozwijania tego miejsca.
Czujemy jednak, że po dwuletnich doświadczeniach chcemy już rozwiązać sprawę dostępu do wody pitnej. Dlatego uruchamiamy w tym roku serię warsztatów oraz zbiórkę pieniędzy poprzez portal zrzutka.pl Dopóki nie zbierzemy pieniędzy będziemy podejmowali próby wiercenia studni świdrem. Może trafimy na żyłę wodną bez żadnego kamienia po drodze.
Jeśli uzbieramy kwotę 12 tysięcy złotych, rozpoczniemy dialog z firmami zajmującymi się odwiertami, a jeśli nie będziemy mieli takich pieniędzy, to być może kupimy kręgi betonowe i wynajmiemy lokalnego fachowca by wykonać tradycyjną studnię kopaną. Wtedy prace przeprowadzać będziemy latem, kiedy to wody gruntowe będą najniżej. Okolicznych mieszkańców podpytywaliśmy o występowanie "kurzawki”, ale nikt nie natknął się na nią na tych terenach. Dla niezaznajomionych z tematem, kurzawka to drobnoziarnisty luźny osad, który zachowuje się jak ciecz w całej swojej masie. Natrafienie na taką warstwę podczas kopania może spowodować rozpoczęcie napływania osadu do studni. W najgorszym przypadku destabilizuje grunt wokół studni i powoduje, że kręgi zaczynają krzywić się i tonąć. Na szczęście występuje ona tylko na 5% powierzchni Polski i częściej na większych głębokościach niż kilka metrów. Większym ryzykiem są tutaj korzenie drzew i głazy na różnych głębokościach. Kontynuowanie kopania po kilkudniowej przerwie może być niemożliwe, bo kręgi mogą zakleszczyć się w ziemi. Dlatego studnię będziemy kopać przez kilka lub kilkanaście dni przez kilka godzin dziennie. Aby zapobiec zakleszczeniu kopać będziemy nieco szerzej. Powstała w ten sposób szpara wokół kręgów może zostać wypełniona piaskiem, aby wszystkie kręgi zagłębiały się w ziemi jednocześnie, bo czasem zdarza się, że np. ostatni krąg schodzi niżej a reszta zostaje zakleszczona u góry. Nie będziemy kopać bardzo głęboko, więc nie dotyczą nas raczej sprawy gromadzących się na dole studni gazów. Mój dziadek podczas kopania studni schodził do niej ze świeczką jako wskaźnikiem braku tlenu. Wiadomo, że płomień gaśnie, gdy tlenu nie ma.
Obecnie szukamy dobrej duszyczki z radiestezyjnymi umiejętnościami, która powie nam gdzie najlepiej kopać studnię.
Jeśli spodobał się Tobie ten artykuł lub jego treść okazała się pomocna, rozważ proszę wsparcie rozwoju siedliska dzięki czemu zrealizujemy kolejne projekty, a ich opisy z fotorelacjami wylądują na łamach tego bloga. Uruchomiliśmy publiczną zbiórkę pieniędzy pod adresem: https://zrzutka.pl/8tryr6
Do miłego!