Działamy wytrwale ;)
Kochani,
Wielu z Was zauważyło nasze zniknięcie z przestrzeni internetowej. Mieliśmy nadzieję, że pojawimy się z powrotem bardzo szybko, w trochę odmienionej formie, niestety ostatnie deszcze, a co za tym idzie niewielka ilość promieni słonecznych, docierających do naszego panela, skutecznie nam to uniemożliwiły. Wszystko zaś przypieczętowała zbliżająca się wielkimi krokami zima, która sprawia, że już zupełnie nie w głowie jest nam siedzenie przy komputerze. Dlatego póki nasza sytuacja na miejscu nie będzie bardziej „stabilna”, pozwólcie, że będziemy co jakiś czas publikować krótkie wpisy tutaj.
Sami nie wiemy, czy to, co tu robimy można wciąż nazwać wielką wytrwałością, czy zakrawa to już o małe, a może i większe, szaleństwo. Dziś w nocy był u nas 1°C, w przyczepie 8. A więc jeszcze nie zamarzamy, choć zimno już nieźle daje nam się we znaki. Mieliśmy dość długi zastój w pracach, spowodowany codziennymi deszczami. Ponieważ pierwsze kostki były już postawione musieliśmy skrzętnie zabezpieczyć całą budowę, żeby nic nie zmokło. Na szczęście mimo, wydawałoby się, zupełnie prowizorycznych rozwiązań, właściwie nie mamy żadnych strat.
Prognozy na najbliższe dwa tygodnie pozwalają nam patrzeć na całe przedsięwzięcie optymistycznie, dlatego wciąż budujemy. Parę rzeczy udało się też przygotować do dalszej budowy, gdy pogoda nie dopisywała. Znów jest z nami Adrian – niezastąpiony, jeśli chodzi o nasze tegoroczne działania. Dziś zakończymy wznoszenie ścian i położymy murłaty, a prawdopodobnie już jutro chłopaki zaczną konstruować dach.
Nawet, jeśli zima nas stąd nie wykurzy i uda nam się zamieszkać w chatce, będzie pewnie dość prowizorycznie. Już z wielu pomysłów przyszło nam zrezygnować. Pomysł klepiska już na pewno w tym roku nie wypali. Ciągle myślimy nad najbardziej korzystnym i szybkim rozwiązaniem podłogi. Zielony dach oczywiście również zostawiamy sobie na przyszły rok. Zrezygnowaliśmy też z dwóch dodatkowych okien, a i świetlik w dachu w tym roku nie będzie jeszcze pełnił swojej funkcji. Zdajemy sobie sprawę, że jest za późno na tynkowanie, ale stawiamy wszystko na jedną kartę, mając nadzieję, że uda się osuszyć ściany przy pomocy pieca.
Co mamy do stracenia? Chyba niewiele. Mimo temperatur, zdrowie nam dopisuje. W najgorszym wypadku spędzimy więc zimę, korzystając z któregoś z kilku zaproszeń naszych przyjaciół i znajomych, albo odpłacimy sobie to marznięcie ruszając w jakieś cieplejsze rejony. Póki co, trzymajcie kciuki za nas tutaj. Wędruje do Was porcja nowych zdjęć i nasze ciepłe myśli!