Czerwiec prawie za nami, lipiec jeszcze przed, a na horyzoncie… warsztaty!
Kolejne dni mijają, a my dopiero przy jakiejś ważniejszej dacie dowiadujemy się, który to właściwie jest. Z dniami tygodnia jesteśmy jeszcze bardziej na bakier. Tym razem oświeciło nas letnie przesilenie. I aż wierzyć się nie chce, że czerwiec już prawie za nami.
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
Wprawdzie nie przyniósł on żadnych spektakularnych osiągnięć na polu samowystarczalności, ale na wielu innych polach okazał się bardzo barwny. Wraz z początkiem miesiąca odwiedzili nas najpierw przyjaciele, a później mama. Efektami tych odwiedzin są: wkopana w ziemię lodówka do przechowywania żywności, kilka worków wyzbieranych z działki śmieci, kolejne wysiane roślinki, pełne kartony jedzenia, które wszyscy ze sobą przywieźli i kilka innych rzeczy, znacznie usprawniających nasze działania tutaj. Tyle w wielkim skrócie z tych fizycznych efektów, a to przecież kropla w morzu, w porównaniu z pozostałymi. Było wiele niezapomnianych chwil, wspólne gotowanie, spacery po okolicach i podładowanie naszych wewnętrznych baterii. Tacy współtwórcy siedliska to prawdziwy skarb.
fot. Paweł Paszczak
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
Jeśli zaś chodzi o nasze dalsze działania w duecie, kilka spraw udało się pchnąć do przodu. Mamy nadzieję, że jeszcze trochę takich małych kroków, a już niedługo zobaczymy jakieś większe efekty. Ślimaki wciąż pochłaniają nasze roślinki, choć wiele z nich przetrwało. Wysialiśmy także przygotowane wcześniej mieszanki roślin, które dobrze rosną w uprawie współrzędnej. Wykonaliśmy to prawie bez wkładu pracy, kosząc chwasty i rzucając nasiona na minimalnie wzruszoną ziemię. Zrobiliśmy to długo po terminie, w którym zabieg ten należy przeprowadzić, a i tak widzimy efekty. Między chwastami ślimaki mniej sprawnie znajdują przysmaki.
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
Nadal gromadzimy potrzebne materiały i choć wciąż wielu rzeczy nam brakuje, to nie ma tygodnia, w którym nie otrzymaliśmy wsparcia. Niedawno dostaliśmy paczkę z dwoma 20W panelami słonecznymi i innymi prezentami oraz przesyłkę z kaloszami, zaworami, zwojami drutu i masą innych rzeczy. Cieszymy się nie tylko z tego, co chcecie podarować nam na własność. Dzięki temu, że czasem jakaś dobra dusza użyczy nam kosy, możemy się cieszyć przechadzkami po działce bez brodzenia w pokrzywach po szyję.
fot. Kalpapāda
Coraz mniej też martwimy się tymi pożeraczami naszych sałat, bo wokół nas od kilku tygodni owocują poziomki. Gdzieniegdzie widzimy ich prawdziwy wysyp. Zaczął się także okres na dzikie czereśnie. Dostrzegamy na drzewach coraz więcej orzechów i choć rok dla jabłek jest nieurodzajny, to również i tych smakołyków trochę uda nam się zebrać. W ostateczności mogłyby nas chyba wykarmić same maliny, których niezliczona ilość już się pokazuje na krzakach.
fot. Kalpapāda
fot. Kalpapāda
Właściwie zanim tu przyjechaliśmy, niektórzy z Was pytali nas o warsztaty lub wolontariat. Rzeczywiście już przed znalezieniem działki, chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym ludzie dzieliliby się z innymi wiedzą. Do tej pory jednak nie bardzo wiemy, jak dokładnie się za to zabrać w naszej sytuacji.
fot. Kalpapāda
Zorganizowanie u nas warsztatów wiąże się z przygotowaniem tu dla Was jakiejś infrastruktury, tymczasem my wciąż nie mamy tu bieżącej wody, skończonego prysznica i kuchni polowej, gdzie moglibyśmy ugotować posiłek dla większej ilości osób. Ach… co tu dużo mówić, nie mamy nawet przygotowanego żadnego miejsca, gdzie w deszczową pogodę moglibyśmy się w więcej osób skryć.
fot. Kalpapāda
Organizacja warsztatów to także koszt materiałów, na których warsztaty będą oparte, narzędzi, którymi będziemy się posługiwać oraz jedzenia. U nas tymczasem budżet maleje. Bazujemy na tym, co znajdziemy, dostaniemy, kupimy po okazyjnej cenie. Nie możemy przewidzieć, kiedy to nastanie, ani nawet w jakiej ilości uda nam się zdobyć rzeczy. I jak tu, w takim rozgardiaszu, zorganizować warsztaty?
Jeszcze tego nie wiemy. I uznajcie nas za szalonych (nie ukrywając, to dla nas komplement :) ), ale zamierzamy to jakoś zrobić!
fot. Kalpapāda
Wierzcie nam na słowo, że siedzenie tu przy komputerze, gdy na dworze świeci słońce, śpiewają ptaki, a kolejne rzeczy wzywają do pracy, nie jest najprostszym zadaniem, ale planujemy się w końcu rozkręcić. Dlatego wreszcie po okresie przystosowawczym, zamierzamy być z Wami w stałym kontakcie i już zaczynamy rozpisywać terminy projektów, w trakcie których będziemy mogli podzielić się zdobytą wiedzą. Od połowy lipca ruszamy z projektami, dotyczącymi naturalnego budownictwa. Do tego czasu zamierzamy bardziej intensywnie niż do tej pory poszukiwać materiałów, dlatego będziemy natrętnie wspominać, czego nam jeszcze brakuje. Dajemy sobie także pół miesiąca na przygotowanie tego miejsca tak, by wszystkim nam jak najlepiej się tu mieszkało. Tych z Was, którzy chcą nam w tym pomóc, czy to pracując z nami, czy ofiarowując potrzebne materiały, czy w jakikolwiek inny sposób, prosimy o kontakt.
fot. Kalpapāda
Najpilniej, właściwie na wczoraj, potrzebujemy: ok. 200 l beczki na wodę, orurowania, złączek i zaworów do prysznica solarnego. Przydałoby się też kilka płyt styropianowych i brodzik. Prawie do wszystkiego potrzebujemy żerdzi i desek. Gdyby ktoś mógł wspomóc nas w kwestii zdobycia tych materiałów, bylibyśmy niezwykle wdzięczni.
Najpóźniej 1 lipca (mamy nadzieję, że pogoda nam to umożliwi), opublikujemy plan najbliższych projektów. Już dziś natomiast wiemy, że przyda nam się fizyczna pomoc przy dalszej pracy nad prysznicem solarnym. Prace te wstępnie planujemy na weekend 10-12 lipca. Zapraszamy każdego, kto chciałby powbijać z nami trochę gwoździ. Przydadzą się każde ręce do pracy, a te, które miały wcześniej kontakt z pracami ciesielskimi, będą na wagę złota.
fot. Kalpapāda
Bardzo prosimy Was o wszelką pomoc, a także posłanie naszego apelu dalej. Mamy nadzieję, że wspólnymi siłami sprawimy, że to miejsce bardziej zatętni życiem.